Jak to się stało, że postanowiłam trenować taniec na rurze? Miałam problemy z kostką, więc chciałam spróbować sportu, który jej nie obciąży, a jednocześnie będzie miał coś wspólnego z akrobatyką. Nie miałam pojęcia czy rurka mnie wciągnie, czy nie. Jednak bardzo podobały mi się choreografie Natashy Wang, Jenyne Butterfly czy Oony Kiveli, więc po cichu liczyłam na to, że mi się spodoba.
Czy miałam obawy? Jasne! Trochę onieśmielała mnie wizja paradowania non stop w krótkich spodenkach i topie. Trochę się bałam, że dziewczyny z rury są jak cheerleaderki z amerykańskiego serialu. Miałam nadzieję, że treningi będą nastawione na sportową wersję pole dance, na boso, bez kręcenia pośladkami.
Wiele z Was myśli, że żeby zacząć trenować trzeba mieć silne ręce. O, kochane! Byłam ostatnią osobą, która mogła się pochwalić mocą rękach. Na pierwszych zajęciach , w podstawowych figurach, umierałam ze strachu na myśl, o oderwaniu dwóch nóg od ziemi. (Nie jestem przekonana, czy to w końcu zrobiłam.) Z każdym treningiem ufałam swoim ramionom coraz bardziej. Aż minęły ponad dwa lata! Ponieważ od kilku miesięcy rurkuję z doskoku – postanowiłam podsumować swoją dotychczasową przygodę z pole dance.
Pierwsze co kojarzy mi się z rurką, treningami, ludźmi poznanymi na zajęciach to SIŁA. Dzięki rurze stałam się silna fizycznie. Moje wiotkie kończyny zostały obudowane mięśniami, tułów zyskał przyzwoitą stabilizację. Zaczęłam robić rzeczy, o których wcześniej mi się nie śniło. Poza tym musiałam stać się silna psychicznie. Trening pole dance to nie żarty. Dużo bólu, siniaków, wściekania się na siebie, gdy coś nie wyjdzie, trochę strachu, że spadnie się na twarz. Poranne pobudki i poszukiwanie dodatkowych metod, jak by tu być lepszą na pionowym drążku. Jednocześnie niesamowita radość z sukcesów swoich i towarzyszek niedoli. Duma z powodu każdego nowego tricku. Zajawka małego dziecka.
Słowo klucz w przypadku pole dance: towarzystwo. Zazwyczaj na rurkę przypadają 2 osoby. Na początku czułam się z tym nieswojo, ale z czasem tak bardzo przywykłam, że nie lubiłam ćwiczyć sama. Na rurze poznałam cudowne dziewczyny. Na treningi stałej grupy przychodzi się trochę na wycisk, a trochę dlatego, że gdy zamykają się drzwi, wszystkie problemy zostają za nimi, a zaczyna się wspólne wspieranie, motywacja i kupa śmiechu. Niemałą rolę pełni też trener. W moim rurkowym życiu największą rolę odegrała Kasia Bigos. Ta kobieta to wulkan energii. Kiedy trzeba jest zabawna, kiedy trzeba opieprzy, zawsze zmotywuje. I przekona Cię, że zrobienie 100 burpees na czas to super pomysł! A przede wszystkim tak rozplanuje treningi i wytłumaczy każdą figurę, że będzie widać duże postępy.
Na rurze zyskałam lepszą świadomość ciała. Wisząc głową w dół trzeba się wysilić, żeby zrozumieć co to znaczy „noga do tyłu”. Okazało się też, że znalazłam świetne uzupełnienie jogi! Przy okazji, próbując usprawnić ciało pod kątem rurki, dowiedziałam się czym są kettle i treningi Fireworkout. Uczyłam się podciągać na drążku, a nawet zaczęłam biegać.
Pole dance kojarzy się z byciem „sexy”, byciem kobiecą. Przychodząc na treningi zrozumiałam jak wiele znaczeń może mieć słowo kobiecość. Przychodzimy na te rury i myślimy, że będziemy zwiewne jak Jenyne, zwinne jak Oona i zmysłowe jak Anastasia. Tymczasem otwiera się przed nami zupełnie inny świat. Świat, w którym chodzimy ubabrane magnezją, klniemy pod nosem, rosną nam bicepsy, spadamy z rur jak słonie, w upalne dni leje się z nas pot, a niektóre figury bezlitośnie obnażają cellulit. To nie jest szkoła modelek. Nikogo nie udajemy. Kiedy chcemy umiemy być piękne i pełne wdzięku, ale nie mamy oporów, żeby śmiać się pełnym głosem, przyjść na trening bez make-upu lub pokazać światu bladą nogę. Z dumą patrzymy w swoje czerwone odbicie w lustrze, gdy uda nam się zrobić więcej pompek niż poprzednio. Pole dance’owa kobiecość jest odważna, organiczna i silna. Z zachwytem patrzymy na figury naszych instruktorek, ale po drodze orientujemy się, że wygląd to tylko bonus, miły dodatek w tej całej historii.
Trenowanie pole dance dało mi przekonanie, że pasja musi być silniejsza od tego „co ludzie powiedzą.” Na szczęście wiele się zmieniło i coraz więcej osób postrzega taniec na rurze jako piękną i wymagającą dyscyplinę sportową, która być może kiedyś zagości na Igrzyskach Olimpijskich. Niestety cały czas dla niektórych to nieprzyzwoita, podejrzana aktywność rodem z burdelu. Albo uprzedmiotowienie kobiet. Albo łatwe i przyjemne kręcenie tyłkiem. Uhhh, nasłuchało się trochę tego. Ale nic to! Tango i rumba pozbyły się swoich łatek i przystoją już młodym damom, więc i na rurę przyjdzie pora. Trzeba iść swoją drogą i robić to, co uważamy za słuszne.
Co dalej? Przyszedł moment w moim życiu, kiedy muszę się skoncentrować na priorytetach i chwilowo nie będę miała możliwości intensywnie trenować. Dawno jednak straciłam zero-jedynkowe podejście do życia i na pewno nie zamierzam całkowicie rezygnować z rury. Na razie planuję wpadać na salę w wolnym czasie. Nie wykluczam, że w przyszłości zapragnę ćwiczyć więcej. Pożyjemy, zobaczymy. Tymczasem – jeśli nigdy nie próbowałyście/próbowaliście pole dance, a chodzi Wam to po głowie – IDŹCIE. Nie ma co się przejmować słabymi rękami, gołymi nogami, brakiem koordynacji.To jest tak rewelacyjna przygoda, że jako babcie i dziadkowie, będziecie sobie pluć w brodę, że wahaliście się z tak błahych powodów. No dalej!
Od dawna już myślę o pole dance, jednak zawsze obawiałam się właśnie tych słabych rąk. Po Twoim wpisie mam nadzieję, że się w końcu przełamie :)
I co, przełamałaś się :)?
Kiedy to czytalam rozwialam wszelkie watpliwosci by sie zapisac . Balam sie ze nie dam rady ze to ze tamto …ale dodalas mi tak naprawde sil …i za to ci dziekuje . A ile trenowalas w tyg mozesz wyslac mi wiadomosc na maila ?
chciałabym trenować, ale u mnie nie ma gdzie. a dojeżdżać 50 km na treningi – to chyba nie to…
Świetny jest ten tekst! Zwłaszcza o kobiecości – w stu procentach prawdziwy :))))
Z tego co piszesz bardzo podoba mi się pole dance :) czy trzeba mieć 18 lat żeby zacząć trenować ?
To chyba zależy od szkoły, trzeba się dowiadywać u źródła. Podejrzewam, że za zgodą rodziców można wcześniej.
Anna Bochenek: Słabe ręce nie są przeszkodą w treningach. Trenowanie pole dance to przecież też ćwiczenia siłowe. Mięśnie Ci się wzmocnią i urosną, a wtedy będziesz w stanie wykonywać trudniejsze figury.
Pozostaje postawić pytanie w takim razie: Czy od treningu pole dance urosną mięśnie?
Trochę urosną, ale właśnie tak jak trzeba. W sumie treningi pole dance to też ćwiczenia siłowe.
Ależ to trzeba mieć silne ramiona!!!
W sumie średnio wierzę, że jak się dużo trenuje pole dance to nie rosną od tego mięśnie ;)
Każdy ma inną budowę ciała i inaczej reaguje na treningi pole dance. No i w inny sposób rosną od tego mięśnie ;)
Tu znalazłam fajne opracowanie o mięśniach i pole dance. Może w końcu rozwieje ono wasze wątpliwości: http://lepszytrener.pl/blog-trenera/czy-od-treningu-pole-dance-urosna-miesnie
Hej! Podziwiam jak szybko doszłas do takich trudnych figur! Brawo! Jak często trenowałas?
Cześć! Super post! Chyba nie znam nikogo, kto pożałował, że zaczął ćwiczyć pole dance. Mam nadzieję, że zachęciłaś niejedną osobę do ćwiczeń.
Korzystając z okazji zapraszam do siebie na bloga, gdzie pojawia się temat pole dance i będzie pojawiał się coraz częściej. Też mam nadzieję, że kogoś zainspiruję :)
https://theaverageladyblog.wordpress.com/