Make your own rules diet – moja ulubiona książka o zdrowym stylu życia

Mój sposób odżywiania nie ma nazwy.  Nie jestem na żadnej diecie. Po latach poszukiwań w kwestii zdrowego odżywiania zrozumiałam, że każdy musi znaleźć swoją drogę. Oczywiście są pewne ogólne zasady. Wszyscy powinniśmy jeść dużo warzyw i owoców, ograniczyć fast foody i cukier, ale zdrowe sposoby odżywiania mogą się różnić między sobą. Osoba z miażdżycą skorzysta na diecie wegańskiej, a ktoś z Hashimoto może mieć poprawę na protokole autoimmuno.

Ja jem obecnie bardzo różnie. Mam kilka nietolerancji pokarmowych, ale chwilowo przestałam prowadzić śledztwo. Jednocześnie  odkładam do skarbonki, na super drogi test, który być może kiedyś przybliży mnie do prawdy. O ile po drodze nie okaże się, że jest niewiarygodny. Ograniczam mięso i nabiał. Zazwyczaj mój talerz jest mega zdrowy. Czasem odpuszczam i zjadam rzeczy, których nie powinno się jeść.  Każdy z nas jest inny. Każdy ma inną historię. Mamy inne organizmy, inne osobowości, inne emocjonalne związki z jedzeniem. Dlatego jedni świetnie odnajdą się mając ściśle określone diety oraz plany treningowe, a inni wręcz przeciwnie. Ja jestem osobą, która potrzebuje w życiu przestrzeni na freestyle. Jeżeli wprowadzam zbyt wiele restrykcji i surowych planów w swoje życie, kończę zazwyczaj gorzej niż w punkcie,  w którym zaczynałam.

Dlatego pokochałam książkę Make your own rules diet Tary Stiles.

IMG_0413-001

„There is nothing wrong with you. You aren’t broken. You don’t need to be fixed. You are perfect, just like the threes, just like the wind, just like the stars.”

Mamy na Zachodzie problemy ze zdrowiem i z otyłością. Zdrowy tryb życia jest potrzebny, zdrowe jedzenie i ruch leczą, zapobiegają chorobom i poprawiają nastrój. Pod warunkiem, że podchodzimy do tematu z radością. Jeżeli nienawidzisz siebie, swojego ciała i swojego życia – działasz agresywnie. Ustalasz sobie surowe zasady żywieniowe i treningowe. Będziesz się wewnętrznie biczować, żeby zrealizować cele. Jakie masz cele? Pozbyć się znienawidzonego tłuszczu? Mieć kratę na brzuchu? Testujesz więc wszystkie możliwe diety cud, chodząc ciągle głodna.  A może pilnujesz diety ze strachu? Żeby nigdy nie zachorować na raka. Nie dostać ataku serca. Każdy kęs przyprawiony drganiem serca, bo nie wiadomo już co jest zdrowe, a co nie. A może masz zaburzenia odżywiania? Kojarzą się głównie z anoreksją, obsesją wagi. A co z kompulsywnym objadaniem się, aż do porzygu? Czekolada, chipsy i cola, z nadzieją, że ukoi to ból, zabierze trochę stresu? I nie szkodzi, że na co dzień zdrowo się odżywiasz, potem wstyd się przyznać, co znowu zjadłaś bojąc się jutra.

IMG_0549

„When you practice being tense, you can’t feel when your body and mind are in crisis mode until it’s too late.”

Nadużywamy hasła NO PAIN, NO GAIN. Nie ma bólu, nie ma zwycięstwa. Owszem, czasem trzeba walczyć, zazwyczaj zamiast leżeć w hamaku należy popracować, a na śniadanie nie można jeść codziennie bułki z nutellą. Ale to nieprawda, że sukces można osiągnąć wyłącznie z zaciśniętymi zębami. Być może wyczynowy sport tego wymaga, ale w kwestii zdrowego stylu życia, odchudzania, amatorskiego ruchu – możemy oprócz włożonej pracy, dać sobie przyzwolenie na trochę luzu.

When you are sensitized, you are living in feeling mode, instead of thinking and worrying mode.”

Zdrowe jedzenie to przyjemność.  Dobra zabawa. Niekończące się eksperymenty kulinarne z różnorodnymi smakami i fantastycznymi kolorami. Nie trzeba o nim myśleć w kategorii kary albo trudnej ścieżki, która po latach męki doprowadzi nas do wymarzonego celu. W końcu po drodze jest życie, a mając do wyboru martwienie się albo radość, decyzja wydaje się być oczywista.

O tym wszystkim pisze Tara. W książce znajdziecie jej osobistą historię i filozofię odżywiania.  Jest też rozdział o jodze, propozycje asan, a także nieco o medytacji. W drugiej części znajduje się orientacyjny spis produktów i wiele świetnych przepisów w pięknej oprawie. Tara bazuje na diecie roślinnej i wszystkie przepisy są właśnie takie. Przyznaje jednak, że czasami je nabiał, ale nie czuje się po nim najlepiej.

Tara Stiles stawia na jogę i odżywianie oparte na zdrowej miłości do siebie. Pokazuje jak pokochać gotowanie. Jak być zdrowym bez popadania w skrajności. Jak odnaleźć lekkość tam, gdzie zazwyczaj jest reżim i surowość. Jak szukać swojej drogi. Uwielbiam to podejście. Współczesna kultura promuje perfekcjonizm, który kiedy przekroczymy pewne granice, całkowicie dezorganizuje nam życie.  Nie kończymy zadań, bo nie jesteśmy w stanie ich wykonać idealnie. Odżywiamy się fatalnie, bo nie umiemy być na diecie, którą uważamy za idealną. Tymczasem, jest coś po środku. Dobre, prawdziwe jedzenie. Ruch, który daje radość. I nie musimy siebie nienawidzić albo dążyć do ideału, żeby czerpać z tego stylu życia pełnymi garściami. Finalnie zaś cieszyć się o wiele lepszymi rezultatami. Peace, love and eat your veggies! :)

IMG_0542

20 thoughts on “Make your own rules diet – moja ulubiona książka o zdrowym stylu życia”

  1. Brzmi świetnie, jak pisana dla mnie. Można spytać gdzie dorwałaś swój egzemplarz?

      1. Agata Ucińska

        Pierwszy egzemplarz miałam na Kindle. A papier kupiłam na warsztatach u Tary w Berlinie.

        1. Nie byłabyś może skłonna podzielić się ebookiem? Ceny mnie na chwilę obecną nieco przerastają. :/ Oczywiście zrozumiem, jeśli odmówisz.

          1. Agata Ucińska

            Nieee, nie mogę tego zrobić. Prawa autorskie ważna sprawa!

        2. A z biblioteki korzystasz? Może wszystkie biblioteki powinny być zamknięte,bo „prawa autorskie”?

  2. Zgadzam się! :) Zrozumiałam to, kiedy po raz kolejny próbując się zdrowo odżywiać, jadłam surowe warzywa i owoce i czułam się po nich koszmarnie. Bo przecież są zdrowe i powinno się je tak jeść. Teraz jem tylko tyle, ile nie sprawia mi problemów. A resztę jem przetworzoną, niszcząc witaminy, ale za to czuję się świetnie ;) Czasem warto wyluzować i cieszyć się jedzeniem :) Pozdrawiam! Ania

    1. Agata Ucińska

      W przypadku witarianizmu często widać tendencję w dążeniu do ideału. Też kiedyś myślałam, że 100% raw to najlepsza rzecz na świecie;) A jeśli chodzi o witaminy, to w gotowanym jedzeniu też je można znaleźć.

  3. Dziękuję za polecenie książki, w 100% się zgadzam z tym co napisałaś i mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie miało takie zdrowe i rozsądne podejście do odżywiania i treningów :)

  4. Świetna propozycja. Z chęcią wpisuję na listę książek do przeczytania. Też wyznaję podobną zasadę względem odżywiania. Jednak czasem taki mały chochlik w mojej głowie próbuje uzyskaną równowagę w stosunkach z jedzeniem przechylać na niekorzyść. Tzn kiedy pozwalam sobie już na małą, niekoniecznie zdrową przyjemność próbuje wzbudzić wr mnie wyrzuty sumienia. Czasem niestety się mu udaje, ostatnio coraz częściej. Dlatego muszę od czasu do czasu odświerzać swoje podejście, a Twój tekst mi pomógł. Wydaje mi się, że i ta książka może być pomocna :)

  5. Pierwszy raz jestem na Twoim blogu ale zachwycił mnie Twój post, po pierwsze dlatego że nigdy nie słyszałam o tej książce i fajnie jest przeczytać ciekawą recenzje, a po drugie że świetnie piszesz :) Zdrowe odżywianie + sport to jest to co kocham ale wiadomo że każdy ma swoje słabsze dni, ale w tym wszystkim chodzi o to żeby lubić samą siebie i to co się robi, inaczej to wszystko nie ma sensu.

  6. Tak sobie pomyślałam, że kluczem dokonywania dobrych wyborów – także w jedzeniu – jest po prostu sympatia i szacunek do samego siebie. Wtedy jakoś wszystko wydaje się prostsze :)
    A sama książka wygląda przepięknie!

  7. To jest książka dla mnie:). Od dłuższego czasu próbuję wypracować sobie swój sposób odżywiania się. Nie dość, że mam hashimoto, to na dodatek alergie pokarmowe (z którymi zacięcie walczę od kwietnia) i wciąż uczę się czegoś nowego o tym c jest dla mnie, a co nie.

  8. Zainteresowało mnie przesłanie płynące z tej książki bo zgadzam się z nim w pełni- jest temu bardzo blisko do jedzenia intuicyjnego, które kultywuje. Największy spadek wagi który udało mi się utrzymać na prawie 3 lata wystąpił kiedy zaczęłam słuchac siebie. Czułam się tedy świetnie, jadłam to co mój organizm potrzebował. Ciekawa recenzja, dzięki!
    Trafiłam tutaj przypadkiem, ale bardzo mi się podoba :)

  9. Pingback: #3 W Waszym rytmie | W rytmie slow

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *