Wszystko zaczęło się od tego zeszytu.
W tym zeszycie, jako 11 latka wychowująca się w świecie bez internetu, zapisywałam wszystko o kraju, który zamierzałam odwiedzieć kiedy dorosnę. Przepisywałam dane z encyklopedii i zbierałam wycinki z gazet.
Przeczytałam gdzieś, że w spełnianiu marzeń pomagają afirmacje. Stawałam zatem codziennie rano przed lustrem i powtarzałam : za 7 lat pojadę do Indii.
Gdzieś nawet odkryłam książeczkę o jodze, którą zdaje się postanowiłam pociąć i wcielić do swojego indyjskiego zeszytu.
Indie jako marzenie przewijały się przez moje dzieciństwo i życie nastoletnie, potem były zajawki na inne kraje. Aż minęło trochę więcej niż 7 lat i zaczęłam ćwiczyć jogę. Zamarzył mi się wyjazd z jogą. Plany się zmieniały, a z tyłu głowy wciąż tkwiła myśl, że jeżeli joga, to musi być w Indiach. Tysiąc argumentów przeciw: za drogo, za daleko, za długo. Aż szczęśliwie, powoli zaczęły znajdować się sposoby na rozwiązanie każdego problemu. Decyzja podjęta! Jadę! Minęło lato, minęła jesień i zima. To już.
Jadę do Indii!
Za 12 dni ląduję na lotnisku w Delhi i udaję się na północ, w Himalaje, gdzie przez 4 tygodnie, od poniedziałku do soboty, będę poznawać tajniki asan, filozofii i nauczania jogi.
To niesamowite uczucie przeglądać ten zeszyt (swoją drogą dzieci miały ciekawe zajęcia w czasach beznetowych) i przypominać sobie tamte emocje i nadzieje. Uwierzcie, że wtedy ten pomysł wydawał się absolutnie nierealny.
Morał taki, że nie należy skreślać żadnych marzeń. Postanowiłam się tego trzymać już zawsze.
Tymczasem wracam do szalonego wiru przygotowań do wyjazdu!
PS. W moim zeszycie nie brakowało autorskich ilustracji.
Pamiętam ten zeszyt bdb! I Zosia z „Filipinki”?…
Tak jest :)
Gratulacje! Fajnie tak spełniać marzenia :) też kiedyś pojadę, ale jeszcze nie w tym roku ;)
Niesamowicie! Wspaniale jest spełniać swoje marzenia, mimo iż nie znamy się i jestem tu pierwszy raz to bardzo się cieszę, ze Ci się udało. To pewnie przez ten zeszyt z dzieciństwa ;P
Wow, jak Ci zazdroszcze. Ja od dwoch lat medytuje i moim marzeniem tez jest tam kiedys wyruszyc:-) Na pewno bedzie bardzo ciekawie. Mam nadzieje, ze opiszesz na blogu, zaraz sie dodam do obserwujacych:-) I czekam z utesknieniem na relacje.
Ooo, ja też prowadziłam tego typu zeszyty, ale potem wszystkie je zniszczyłam, bo większość zawierała bardzo dołujące i negatywne myśli, nie chciałam wracać do emocji które tam opisywałam… Fakt, że przed erą internetu robiło się mnóstwo fajnych rzeczy, które teraz chyba odeszły w zapomnienie.
Super, że udało Ci się z tą podróżą marzeń, szczęśliwej drogi! :)
to moja najulubieńsza notka na Twoim blogu. jak ja lubiłem te wszystkie notatniki! mam gdzieś jeszcze dwa zeszyty, które dostałem od Ciebie… :)
to moja najulubieńsza notka na Twoim blogu. jak ja lubiłem te wszystkie notatniki! mam gdzieś jeszcze dwa zeszyty, które dostałem od Ciebie… :)
Sama miałam podobny zeszyt! Niesamowite, jak w przeciągu tych kilkunastu czasy się zmieniły. W sumie teraz robimy dokładnie to samo, tylko, że na blogach. Gratuluję spełniania marzenia z dzieciństwa, mam nadzieję, że będzie bardzo udana! Czekamy na relację :).
ja od kiedy pamiętam marzę o wyprostowaniu zębów, niby takie powierzchowne i prozaiczne, ale krzywy zgryz zawsze był moim kompleksem. rodzice zawsze twierdzili, że nie jest źle, no i za drogo.. w tym roku w końcu mam swoje pieniądze i w październiku szykuję się na aparacik :)
indii zazdroszczę ! i gratuluję spełnienia marzenia :)
cóż mogę rzec, jestem pod wrażeniem konsekwensji w realizacji marzeń!
a wesoła twórczośc bardzo fajna :D
Pingback: Podróż do Indii – flashback | Poczuj się lepiej