Podsumowanie lutowego wyzwania Let’s Get Flexy in 2015

To był luty, to była zima. Może niezbyt zimna, ale mimo wszystko! Joginki z instagrama siedziały jak zwykle pod palmą i na tle bezkresnego oceanu wykonywały asany. I Kasia z bloga 42 km and more też robiła dużo różnych asan. Okazało się, że bierze udział w jogowym wyzwaniu. Internet fitnessowymi wyzwaniami stoi i moje joginki z plaży  – Kino MacGregor i Kerri Verna także organizują cykliczne Yoga Challenge. Ponieważ spodobały mi się idea systematycznego robienia różnych pozycji i fotki Kasi, postanowiłam wziąć udział. Luty upłynął mi pod hasłem Let’s Get Flexy in 2015. Joginki wrzucały filmiki na fejsa i insta z różnymi wersjami asan, a reszta świata je wykonywała albo próbowała wykonywać i usiłowała sobie wyobrazić równie przyjemne okoliczności przyrody.

image_8Przyznaję, że wyłamałam się z kalendarzyka i raczej wplatałam po kilka asan we własną praktykę. Nie chciałam  wykonywać pozycji  bez rozgrzewki, zwłaszcza jeśli były trudne. Nie robiłam wyzwania w dni regeneracji i zazwyczaj gdy szłam na zajęcia jogi, też odpuszczałam.

image_6

Całkiem dobrze się bawiłam, bo zrobiłam kilka asan, o których na co dzień się zapomina albo zakłada z góry, że „za trudne.” Najlepiej zaś bawiły się moje koty, bo przecież mata do jogi to najlepsza zabawka świata! Aha, nie wiem czy jesteście na bieżąco. Mam zaszczyt przedstawić Wam Rekina i Pieprza, najbardziej przyjazne koty świata, które adoptowaliśmy. Nie sugerujcie się imieniem,  czarna Pieprz to dziewczynka.

zdjęcie

Zawsze się zastanawiałam czy jak będę mieć koty i stanę na głowie, to czy będą po mnie skakać, jak to ma miejsce na pewnym filmiku o zwierzętach i joginach, który wysłali mi już wszyscy. Póki co, gdy wykonuję fizyczne ćwiczenia, nie zaczepiają mnie. Zdarza mi się nawet przy nich tańczyć. Patrzą się wtedy na mnie z nutką dezaprobaty. Och koty, myślicie, że wyglądacie lepiej, gdy się ganiacie o północy!

image_1

Bardzo się cieszę, że tak dużo jogowałam w lutym. Chodziłam na zajęcia, praktykowałam w domu, prowadziłam swoje sesje. Nie dość, że zrobiłam istotne postępy, to czułam  się bardzo zrelaksowana. Choć nie wiem czy „zrelaksowana” w pełni oddaje ten stan. Joga powoduje, że więcej w nas spokoju, empatii i radości.

Jeśli mowa o postępach, pewnej pięknej niedzieli, podczas intensywnej praktyki udało mi się zrobić szpagat i całkiem ładną wersję króla gołębi. Gdy moja noga w szpagacie dotknęła podłogi, uległam mało jogowemu wzruszeniu i uroniłam łzę, ponieważ to mój pierwszy pełen ( jeszcze nieidealny) szpagat, jaki udało mi się wykonać w życiu. Nie byłam rozciągnięta jako dziecko, a teraz proszę! Okazało się, że sekretem rozciągania, jest faktycznie umiejętność rozluźniania i wytrwałość. I pewna świadomość ciała, która pozwala nam nie przekroczyć cienkiej granicy, za którą czeka parszywa kontuzja.

image_3

W marcu zaczęło się kolejne wyzwanie Journey to Handstand. Zapowiada się super, myślę, że kilka razy ułożę sobie pod nie praktykę. Możecie je znaleźć u Kino i Kerri . Swoją drogą Kerri jest bardzo inspirującą osobą. Była chorowitym i zupełnie nie ćwiczącym dzieckiem, miała problemy z kręgosłupem i dopiero jako dorosła kobieta zaczęła praktykować jogę. A teraz jest joginką z plaży i sami zobaczcie co wyczynia!

Ćwiczcie więc kochani, tylko pamiętajcie o rozgrzewce, oddechu i żeby nie przeginać. Wtedy joga odwdzięczy się wszystkim co najlepsze.:)

9 thoughts on “Podsumowanie lutowego wyzwania Let’s Get Flexy in 2015”

  1. Muszę nadrobić zaległości jogowania i ogólnego rozciągania, bo się ostatnio zaniedbałam pod tym względem. Inspirujesz :)

  2. Ja na prawą szpagat już prawie-prawie, a na lewą- no cóż, parszywa kontuzja ;)
    Muszę kogoś zaangażować do robienia mi zdjęć podczas jogi.
    Hrabia i Miauczysław również podczas ćwiczeń się mnie nie czepiają, czasem tylko patrzą ze zdziwieniem, „co też ona wyczynia”. :)

  3. Czyli Twoja mata też ma orygialne dziurkowane wzory? Czy Pieprz i Rekin są mniej brutalne? ;)

    Bardzo motywujący wpis. Zwłaszcza w kwestii umiejętności rozluźniania jako kluczu do rozciągnięcia.

  4. Najlepiej zaś bawiły się moje koty, bo przecież mata do jogi to najlepsza zabawka świata! – moja Kitka też lubi matę. Szczególnie wyrywanie z niej pianki pazurkami. A gdy ćwiczę na leżąco ciągle sprawdza, czy jezcze żyję :)

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *