Kocham rurkę. Dzięki niej mam mnóstwo frajdy i staję się coraz silniejsza. Przez rurkę poznałam przyjaciółkę, świetne dziewczyny, super instruktorów, a wśród nich trenerkę, która nieustannie zaraża powerem i sprawia, że chce się osiągać więcej. Na rurkę chodzą osoby z charakterem, które nie boją się wstawania o 5 rano, siniaków i bólu mięśni. Czasem przeklinamy, a czasem skaczemy z radości. Pomagamy sobie, analizujemy pozycje, asekurujemy się. Czasem żarty się kończą, wkracza zaciętość i postanowienie teraz to zrobię. Zazwyczaj wtedy się udaje, bo sukces często tkwi w umyśle. Czasem patrzę na nowe figury z niedowierzaniem. Przecież to niemożliwe. Ale wtedy przypominam sobie, że to co dziś wydaje się dziecinnie proste, kilka miesięcy temu przerażało. Nie poddaję się. Czasem mam przerwy w treningach, bo życie, ale wracam i robię dalej swoje. Dzięki rurce umiem podciągać się na drążku. Mam silny i stabilny core, który przyda mi się, gdy trzeba będzie urodzić dziecko albo się zestarzeć. Na rurce zmagam się ze swoją słabością i strachem, uczę się koncentracji. I marzę. Marzę, że kiedyś, choćby za 15 lat, będę na tyle silna i wytrzymała, żeby zatańczyć piękną choreografię. Bo pole dance to magiczne połączenie tańca i akrobatyki.
A potem idę na imprezę i mówię, że tańczę na rurze. A potem wrzucam zdjęcie z nowym trikiem i czytam komentarze. Czasem jest spoko, ludzie wiedzą o co chodzi, można pogadać. Czasem natomiast mam wrażenie, że w momencie gdy wypowiadam słowo RURA, rozmówca żegna się z moim mózgiem, a ja zostaję zredukowana do cycków i tyłka. Na jego twarzy wypełza uśmieszek, jakbyśmy nagle znaleźli się na lekcji wychowania seksualnego w 1 gimnazjum. Ludzie, ogarnijcie się!
Pole dance to sport. Pole dance to dziedzina sztuki. Wymaga wielkiego zaangażowania i pracy, a choreografie na najwyższym poziomie zapierają dech w piersiach. Niektóre to właściwie mini spektakle tańca współczesnego, tylko z pominięciem praw grawitacji. Niektóre to pokaz absurdalnej, nadludzkiej siły. Laski na koturnach, wywijające pośladkami dookoła rury to tylko odłam tej dziedziny. Nie mam nic przeciwko. Właściwie to samo robi się na dancehallu, salsie i rumbie. Ale miejcie świadomość, że to tylko odłam. Większość pole dancerek marzy o byciu skrzyżowaniem baletnicy z Goliatem (uhm, sexy!). Tak, widać nam sporo ciała, bo goła skóra zapewnia przyczepność do rury. Najpierw trzymasz się ręką albo nogą, ale potem trzeba się „złapać” pachą, talią, plecami czy pośladkiem. Raczej nie chcemy zaliczać upadku na twarz. Ciało na rurze wygląda pięknie – tak samo jak w wielu innych sportach czy zawodach. Jednak wypadałoby już przestać reagować na ten fakt niezdrowym podnieceniem, ponieważ wzbudzanie podniecenia nie jest ambicją osób tańczących na rurce. Obiecajcie mi więc, że nigdy głupkowato się nie uśmiechniecie, gdy ktoś wam powie, że trenuje pole dance.
Zapamiętaj sobie dziatwo raz na zawsze: pole dancerka to nie striptizerka.
* Trenuję w super szkole OH LALA.
Pewnego dnia, już niedługo, zapiszę się na zajęcia pole dance, strach się bać co usłyszę :D.
Dla mnie pole dance to tylko sport, wspaniały sport, bardzo wymagający i dlatego tak mnie do niego ciągnie, ale niestety ludzie reagują na niego w nieodpowiedni sposób. Kiedyś powiedziałam kolegom, że tańczę, w odpowiedzi usłyszałam: ale chyba nie na rurze? wypowiedziane takim tonem, że nawet nie chciało mi się tłumaczyć…
Zapisuj się koniecznie :))
Niestety są osoby (hmm, zwłaszcza faceci), którym wszystko kojarzy się, za przeproszeniem, z d…ą. Mam np. koleżankę, która jeździ konno i nie ma chyba żadnego faceta, który nie robiłby jej na ten temat głupich uwag.
Trzeba po prostu robić swoje i nie przejmować się tym co myślą inni. A poza tym to pole dance powinien być (chociaż trochę) sexy i nie ma w tym absolutnie nic złego. :)
No nie, załamałaś mnie tą jazdą konną :D Pewnie, że nie ma nic złego – tak jak napisałam to piękny sport:) Chodzi o to, że ćwiczyłam już różne rzeczy uznawane za seksowne: dancehall czy jogę i tylko na rurę są aż takie reakcje ;)
moja kuzynka trenuje :) na początku też miałam głupkowaty uśmiech, aż zobaczyłam występy z mistrzostw, wtedy mina mi zrzedła, bo ja też tak chcę :D
póki co ogranicza mnie czas, ale kiedyś…. zapiszę się. a przynajmniej chociaż raz pójdę na zajęcia, by zobaczyć, jak to jest :)
I lirelalty jumped out of my chair and danced after reading this!
Od dłuższego czasu marzy mi się żeby spróbować pole dance. Jednak jest kilka ale: 1) mój ukochany nie uważa tego za ani trochę sexy i w ogóle mu się to nie podoba i byłby bardzo niezadowolony, że ćwiczę coś takiego, 2) nie mam w ogóle siły w rękach, 3) nie jestem ani trochę rozciągnięta, 4) ani trochę nie nadaję się do jakiegokolwiek tańca, 5) potwornie bym się bała upadku, że sobie coś zrobię i pewnie nie potrafiłabym się przełamać, no i 6) mój skromny studencki budżet póki co nie pozwala mi na takie szaleństwa.
No, ale może za kilka lat spróbuję, o ile nie będę już za stara. ;)
Nigdy nie jest się na to za starym ;) Sama też nie byłam rozciągnięta, a moje ręce przypominały suche patyki ;) Wszystko przychodzi z czasem (nie tak długim wbrew pozorom!) Polecam!
Na to nie można być za starym ;) Sama mam 26 lat, a trenuję od pół roku, a w mojej grupie jest kobieta, która ma ok 40 i niesamowicie wywija na rurze ;) Jeżeli chodzi o siłę i rozciągnięcie to jest to do wyćwiczenia, trochę siłowni, trochę ćwiczeń rozciągających w domu codziennie po 15 minut. Ja dwa lata temu miałam złamanie barku i zanik mięśni w lewej ręce. Ale dałam radę je odbudować ;) Upadku się nie bój, są materace, jest asekuracja. Jak już się raz przełamiesz i wyjdziesz na górę, tak później zobaczysz, że nawet nie myślisz o tym, że możesz spaść.
Taniec na rurze bardzo dodaje pewności siebie i swojego ciała, daje też satysfakcję i przede wszystkim wspaniale rzeźbi ciało ;) Trzeba się tylko przemóc, nie bać się!
P.S. Ja czasami jak widzę głupie uśmieszki na twarzy facetów, jak mówię jaki sport uprawiam, to nawet w duchu się cieszę, że jestem o wiele lepsza niż laski, które oni sobie właśnie wyobrazili ;)
Hej, hej, hej! Z takim podejściem to na pewno nic z tego nie będzie. Ono jest jedyną blokadą jaką masz, więc dziewczyno nie narzekać, tylko spełniać marzenia;-) A co do pole dance to bardzo fajna i imponująca dyscyplina.
Dzięki dziewczyny za Wasze słowa. Czasem potrzeba takiego kopniaka. ;) Jak będę miała kiedy, gdzie i jak to spróbuję swoich sił, ale zanim to nastąpi to zacznę się rozciągać i ogólnie pracować nad swoją kondycją siłą żeby mieć choć takie przygotwanie. :)
Świetny tekst, nie zdarzyło mi się jeszcze zgodzić z artykułem w 100%, a tu taka niespodzianka… :) To chyba jedyny sport (!) o którym można powiedzieć z czystym sumieniem „trenuję dla siebie”, bo oprócz siniaków nie ma za dużych szans, żeby pokazać jego efekty światu na co dzień ;) Powodzenia! :) Btw. sama trenuje od kilku miesięcy.
Agata, wpis jest tak fajny, że udostępniłam na fejsie :)
Mogłabym przybić ci piątkę. Tańczę taniec orientalny potocznie zwany tańcem brzucha. Strój (wyłączając folklor) to spódnica do ziemi i stanik – zazwyczaj to wystarczy, aby na twarzach faceta pojawił się „uśmieszek”, ale zazwyczaj dziewczyny reagują bardzo entuzjastycznie. Na scenie zmieniam się nie do poznania z małej speszonej dziewczynki w pewną siebie niewiastę ;D i nie zamienię tego uczucia na nic innego!
Właśnie pomyślałam, że najgorzej mają chyba dziewczyny od samby:D