Gdy zaczynałam regularną praktykę jogi, nauczyciele jawili mi się jako ludzie bez wad. Myślałam, że umieją idealnie wykonywać wszystkie pozycje, zawsze są spokojni, uśmiechnięci, zdrowo się odżywiają i nigdy nie stresują. Oh, well.
Kiedy pojawiły się w mojej głowie przebłyski, że sama chciałabym uczyć, miałam mnóstwo wątpliwości. Bo przecież nadal nie potrafiłam zrobić lotosu, stresowało mnie wiele rzeczy. No i nie miałam ani jednego tatuażu;) No cóż, te rzeczy miały się jeszcze długo nie zmienić.
Niewielu instruktorów traktuje jogę jak zwykłe ćwiczenia fizyczne. Nawet jeśli nie wchodzą w duchowość, to przejmują pewien styl życia i wartości. Joga to uważność, dążenie do stabilnego umysłu, bycie dobrym dla siebie i innych, próba zobaczenia rzeczywistości taką jaka jest, a nie taką jakiej pragniemy. Z czasem stało się dla mnie jasne, że osoby uczące jogi nie są eks cyrkowcami, nie wszystkie asany wychodzą im bez problemu. Mają gorsze dni, rano ich ciała są sztywne, przeziębiają się, kłócą z partnerami, wątpią w siebie. Umieją jednak na zajęciach dać z siebie to co najlepsze. Mają dla uczniów rezerwy dobrej energii.
Uświadomiłam sobie, że najwięcej nauczyłam się od tych osób, które dzielą się swoimi słabościami i nie udają ideałów. Pomogła mi wiedza jak radzą sobie z niedoskonałymi wygięciami do tyłu, okresową niechęcią do praktyki, napadami objadania się, kontuzjami, krytyką, strachem, utratą bliskich. Mimo wad i trudnych przeżyć za każdym razem umiały się podnieść, nie rezygnowały z obranej drogi. Jeden błąd nie przekreślał ich dążenia.
Kiedyś myślałam, że w uczeniu bardzo się przydaje gimnastyczna przeszłość, a kontuzje stanowią sporą przeszkodę. Dziś sądzę, że jest odwrotnie. Instruktor, który sam przeszedł swoją drogę od zera rozumie, że na początku pies z głową w dole wcale nie jest odpoczynkiem, po zejściu do kija opada się głośno na matę, pięć oddechów w mostku trwa wieczność, a savasana może wkurzać, a nie relaksować. Własne ograniczenia ruchowe i urazy zmuszają do szukania zamienników, pozycji przygotowujących i sprawdzenia ich na swoim ciele. Teraz już wiem, że o wiele łatwiej nauczyć kogoś pozycji, z którą samemu ma się problemy, niż takiej, która zawsze przychodziła z łatwością. To samo odnosi się do innych sfer życia – problemów z kręgosłupem, stresem czy nieregularnością. Oczywiście dobry nauczyciel jogi będzie umiał wszechstronnie używać jogicznych narzędzi. Jednak osobiste doświadczenie jest jak szlachetna przyprawa, która dodaje smaku nauczaniu.
Jestem bardzo wdzięczna moim nauczycielkom, które uchyliły rąbek tajemnicy. Pokazały swoje zmagania, niepewności i wątpliwości. Dzięki nim zobaczyłam realne działanie jogi. Zobaczyłam, że joga działa nie tylko w Indiach, nie tylko u sadhu w pomarańczowej szacie, ale u osób, które regularnie widuję i wiem, że zmagają się z podobnymi problemami co ja.
Współcześnie nauczyciel to nie oświecony guru, którego całujemy w stopy i który wszystko lepiej od nas. To osoba, która dłużej praktykuje i ma większe doświadczenie. Powinna posiadać też aktualną wiedzę o funkcjonowaniu ludzkiego ciała (i umysłu!) oraz o tym jak joga może pomóc rozwiązać niektóre problemy cywilizacyjne.
Bardzo mi się podoba wizja instruktora w systemie Strala Yogi. Nauczyciel to przewodnik – “yoga guide”. Osoba, która nie powie Ci co i jak masz robić, ale pokaże drogę, podzieli się doświadczeniem, stanie obok na macie i kiedy trzeba poda rękę. Stworzy bezpieczne ramy do eksploracji i podejmowania decyzji. Po to, żebyś umiał rozwinąć samodzielną, indywidualną praktykę, która będzie miała na Twoje życie pozytywny wpływ.
Życzę Wam żebyście spotykali na swojej jogowej ścieżce wspaniałych, odważnych ludzi, którzy będą Was inspirować. Czasem uczą oni asan, ich zajęcia możecie znaleźć w grafiku szkół. Czasem to osoby z maty obok. A czasem osoby, które nie mają nic wspólnego z jogą, ale emanują łagodnością i spokojem. :)
Fot. Katarzyna Wojniak
Dzieki za ten swietny (jak zawsze) tekst :):)
Wow, trafiłam na Twoją stronę przypadkiem i muszę, ale to muszę zapytać. Czy ty prowadzisz to na jakiejś licencji kanału Adriene Mishler „Yoga with Adriene”? Jestem wielką fanką Adriene i jej przesłania, ale takie przeniesienie oryginalnego formatu 1:1, nawet z wykorzystaniem najbardziej znanego hasła Adriene „Find What Feels Good” jest chyba sporym naruszeniem własności intelektualnej… Chyba że jest to jakoś prawnie unormowane? Masz na stronie przetłumaczone zwroty Adriene dokładnie słowo w słowo, a na YT identyczne serie i opisy filmów. Mam naprawdę mieszane uczucia :(
No, no, no, mocne zarzuty! Prowadzę stronę od ponad 10 lat, a nazwę „poczuj się lepiej” wymyśliłam zanim Adriene zaczęła nagrywać swoje filmy i odnosi się do zdrowia ogólnie, a nie do jogi ;) Nie jest to też specjalnie oryginalna nazwa, nie jest nawet nazwą własną. Nie tłumaczę też jej zwrotów, bo ich nie śledzę. Bardzo dużo nauczycieli kształconych w łagodnym podejściu do jogi będzie używać podobnego języka, bo piszemy wszyscy o tym samym. Jeśli chodzi o serie filmów, to też nie wiem o co chodzi, moją jedyną serią są poranki z jogą. Układania tematycznych sesji uczymy się jako nauczyciele w trakcie szkoleń, to jest powszechna koncepcja i b często wykorzystywany format online. Takie filmy kilkanaście lat temu nagrywała chociażby Tara Stiles.